niedziela, 4 maja 2014

02. Naiwni

Nad miastem wzeszła chmura końca świata,
Nie każdy wiedział, że czeka go śmierć.
Motylek, łąka, polna trawa,
mogłeś mieć wszystko, co tylko chcesz.

Żyć w takiej nieświadomości mógł tylko jeden z nich,
W dziecięcym świecie marzeń do końca swoich dni.

Świat jest piękny i kolorowy, kochają się wszyscy nawzajem.
Takie poglądy to tylko oni, że nikt tutaj nie jest zły.

Ja się z nimi nie zbratam, bo myślę więcej i to mnie krzywdzi.
Zamykam się w sobie, współczuję i pojąć nie mogę, że niby tak piękny jest świat.

Nie toleruję, nie akceptuję, uważam na siebie i wciąż żałuję.

Dla nich nie ma celów wyższych, do których tak uparcie dążę.
Nie komplikują życia, co prowadzi do ich zguby.

Mam szacunek w mieście, nie łatwo mnie oszukać.
Taki, jak on, nie dotrwa, zabiorą wszystko, zostawią...

Naiwność wplata się w życie, u nich pozostaje,
A mi wystarczy pociecha, że idę bez niej dalej.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz