Tam,
Gdzie promienie słońca
Docierają najszybciej,
Znajduję istnienie;
Wypełnia mnie,
Czuję dreszcze,
A z nimi coś
Co trudno nazywać szczęściem...
Codzienny potok słów
W rzece myśli
Opływa twój tor.
Aż przychodzi zwątpienie,
Przynosi ukojenie.
Już tylko ślad w pierwszym rzędzie...
Myśli odpływają powoli,
Wciąż tym samym torem.
Póki za horyzontem
Nie zniknie ostatni promień,
Nie zawieje chłodem,
Nie znajdę się
U bezkresu pustej nocy -
Zawsze wróci ten sam dzień;
Im dłuższy,
Tym mniej czekam na sen,
Co mógłby wyleczyć.
Wiem, że dzień nie trwa wiecznie,
Że tylko kolejne
Mogą zmieniać bieg,
Zbliżając właściwy cel.
Czekam więc,
Aż ktoś pociągnie mnie,
Wyrwie z dziennego snu,
Którego pragnę,
By zapełnić wewnętrzną pustkę.
Wtedy wiruje świat,
Choć niepewnie
Zdobywam się
Na najśmielszy gest.
Wszystko to
Wypełnia mnie,
Przesłania prawdę,
Zmierza w inny cel.
Chcę uwolnić się,
By nie poznać,
Jak szczerze boli pustka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz