Słońce lubi przyćmiewać mi twarz
Zamiast oświetlić właściwą drogę...
Uciec jak najdalej,
By się więcej nie zatrzymać.
Chcę znaleźć się we właściwym momencie
Zdążyć na swój własny występ,
Lecz z dala od tego,
Co niektórzy nazwaliby szczęściem...
Dlaczego czuję lęk,
Gdy uśmiecha się do mnie
Najważniejsze, czułe serce?
Usłyszeć przysięgę,
Poczuć ciepło w twojej ręce...
Czy to szczęście?
Jak dać wiarę,
Że to właśnie ty
Stworzony jesteś,
By polegać na mnie?
Kiedy dowiem się,
Czy odejście jest tym właściwym
Celem, który mija się z sensem?
Nie będę wołać z drugiej strony ulicy.
Przypatrzę się subtelnie,
Czy myślami też jesteś obok mnie.
Wyruszę tam, gdzie już kiedyś były
Tylko moje sny.
Owieję to wszystko wspomnieniem,
By naiwnością się nie zadręczyć.
Nadzieję znajdę z dala od ciebie,
Nie wprowadzę cię już więcej
Tam, gdzie nie miałbyś się lepiej.
Nie zniknę, póki nie nadejdzie
Czas mojej siły.
Wierzę, że poza tym coś jeszcze się dzieje,
Że ktoś czeka,
Choć jeszcze nie wie...
Zostawię cię tam, gdzie
Zaczęło się twoje życie
We mnie,
Lecz wrócę kiedyś
Żeby znaleźć cię na nowo
Jeśli takie jest nasze,
Jeśli takie ma być...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz