Małego Kubę obudził
liżący go po twarzy Azorek. Chłopiec uśmiechnął się do psa i pogłaskał go po
głowie. Stary, siwy, ale wciąż pełen ochoty do życia Azor był jego najlepszym przyjacielem.
Lubili bawić się razem i chodzić na spacery. A że nadeszła upragniona przez Kubę
sobota, od rana towarzyszył mu dobry humor - dziś mogli spędzić więcej czasu ze
sobą.
Wstał z łóżka i
poszedł do kuchni, gdzie mama przygotowała mu śniadanie. Kuba przywitał się z
nią i usiadł przy stole. Zauważył jednak, że nie wszystko było w porządku. Kobieta
sprawiała wrażenie, jakby chciała ukryć jakiś smutek przed dzieckiem. Nie uszło
to jednak jego uwadze:
- Mamusiu, czy coś się
stało? - spytał zaniepokojony.
- Nic, skarbie,
dlaczego pytasz? - odparła zakłopotana. Nie spodziewała się, że synek może się
czegoś domyślać.
- Bo wyglądasz na
bardzo smutną...
- Wszystko w
porządku, kochanie, nie przejmuj się niczym. - odparła zdecydowanie, lecz Kuba
wciąż dostrzegał w niej dziwny niepokój.
- Mam do ciebie prośbę
- powiedziała po dłuższej chwili. - Czy mógłbyś pójść do sklepu i kupić kilka
drobiazgów?
- Dobrze, mamo. –
odparł, ale wciąż nie przestawał się martwić.
Wziął Azorka na smycz
i udał się w kierunku sklepu. Idąc chodnikiem przy ulicy można było szybko tam
dotrzeć, jednak chłopiec wolał chodzić boczną ścieżką, przez park. Tam najczęściej
spotykali się ludzie, więc było to ciekawe miejsce. Chłopiec zawsze przyglądał
się i przysłuchiwał różnym sytuacjom.
Zaraz przy wejściu do
parku siedział brudny, wychudzony mężczyzna. Kuba widział go już wiele razy, za
każdym razem w tym samym miejscu, na tej samej ławce. Czasem spał, czasem
popijał jakiś alkohol. Kuba zawsze czuł lęk przed tym człowiekiem, wzbudzał on
w nim niepokój, trochę strach. Jako, że był ciekawym chłopcem, tego dnia
przyjrzał mu się uważniej. Mężczyzna siedział i jadł mały kąsek chleba. Kubie
zrobiło się go trochę żal i, mimo lęku, postanowił podejść do niego i odezwać
się.
- Przepraszam, czy
mógłbym panu w czymś pomóc?
Mężczyzna popatrzył
zdziwionym wzrokiem na chłopca.
- Znam cię, mały,
często tu bywasz... Chyba nie powinieneś ze mną rozmawiać...
- Dlaczego nie?
- Bo widzisz, takim
ludziom, jak ja, nie można zaufać. Życie nie zawsze jest takie piękne, jakie
nam się wydaje...
- Nie rozumiem...
- Nikt nie rozumie.
Widzisz, dzisiaj jesteś, a jutro cię może nie być...
I tu przerwał.
Chłopiec nie bardzo wiedział, co ten chciał mu przekazać.
-Eeee, ja już muszę
iść... Do widzenia panu.
I szybkim krokiem
odszedł. Mężczyzna jeszcze krzyknął:
- Nie poddawaj się. To
wszystko to tylko...
Nie dokończył, bo
zakrztusił się chlebem. Kuba nie odwrócił się i pobiegł w kierunku sklepu.
Chciał jak najszybciej znaleźć się z dala od tego miejsca.
Kupił wszystko, co
mama wypisała mu na kartce, zapłacił i udał się w kierunku domu. Miał
wątpliwości, czy iść przez park - bał się, że ten podejrzany człowiek znów
będzie mówił o jakiś dziwnych rzeczach. Żałował, że w ogóle chciał z takim kimś
rozmawiać. Mama na pewno byłaby temu przeciwna, pomyślał.
Poszedł główną drogą,
przez chodnik. Azor, przyzwyczajony do chodzenia przez park, pociągnął swojego
właściciela w tym kierunku. Kuba nie zdołał przytrzymać jego smyczy i
przewrócił się.
Na szczęście nie
uderzył głową o bruk, ale z nogi, na którą upadł, zaczęły płynąć krople krwi.
Siatka z zakupami rozerwała się i wszystko wysypało się na chodnik. Smycz
Azorka wyrwała się mu z rąk i pies pobiegł prosto przed siebie. Kuba,
zrozpaczony całą sytuacją, zaczął głośno płakać.
Wtedy podszedł do
niego chłopak, trochę starszy, podał mu rękę i pomógł wstać.
-Dziękuję ci bardzo! -
powiedział Kuba.
-Dobra, ale następnym
razem patrz pod nogi. - odpowiedział ten drugi i udał się w przeciwnym
kierunku.
-Zaczekaj,
porozmawiajmy chwilę! - zawołał Kuba.
-A o czym chcesz
gadać? Mało masz problemów jeszcze?? – odpowiedział niesympatycznie. - Daj mi
spokój!
-Chciałbym ci się
odwdzięczyć. Może potrzebujesz pomocy?
-Dzięki, nie trzeba. –
odparł po chwili, ale już spokojniej.
I wtedy kilka łez
napłynęło mu do oczu. Jednak szybko je otarł, żeby nie zostały zauważone.
-Nie powinieneś już
iść do domu?
-Właściwie to tak, ale
przecież mój pies mi uciekł. Nie wiem, co mam teraz zrobić.
-Może wrócił do domu?
-Zna drogę, więc jest
to możliwe. Ale nie jestem tego pewny.
-No dobra, jakby co,
to pomogę ci go poszukać. Zaczekam tutaj.
Kuba pozbierał zakupy
i pobiegł do domu. Zastał mamę siedzącą przy stole w kuchni. Płakała i
wycierała nos chusteczką.
- O, wróciłeś już... -
Nie próbowała powstrzymać łez.
Czemu wszyscy nagle są
tacy smutni, pomyślał Kuba.
-Powiesz mi wreszcie,
mamo , co się dzieje?! Najpierw ty, potem ten biedak i
chłopak...
-Że co?? Jaki biedak??
-Nieważne... Mamusiu,
widzę, że coś niedobrego się stało.
Kobieta przetarła łzy
chusteczką i powiedziała cichym, zmartwionym głosem:
-Nie powinnam o tym
rozmawiać z tobą.
-Czemu nie? Mamo, ja
chcę wiedzieć, powiedz mi!
Powiedziała mu o
wszystkim. A chłopiec rozpłakał się, z zupełnej bezradności.
Zrozumiał, o czym
mówił biedak, dowiedział się, co wywołało łzy u nieznajomego chłopaka…
Wiedział już, że nigdy
nie zobaczy swojego Azorka...
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz