niedziela, 4 maja 2014

Kuba ( opowiadanie pierwsze )

Małego Kubę obudził liżący go po twarzy Azorek. Chłopiec uśmiechnął się do psa i pogłaskał go po głowie. Stary, siwy, ale wciąż pełen ochoty do życia Azor był jego najlepszym przyjacielem. Lubili bawić się razem i chodzić na spacery. A że nadeszła upragniona przez Kubę sobota, od rana towarzyszył mu dobry humor - dziś mogli spędzić więcej czasu ze sobą.

Wstał z łóżka i poszedł do kuchni, gdzie mama przygotowała mu śniadanie. Kuba przywitał się z nią i usiadł przy stole. Zauważył jednak, że nie wszystko było w porządku. Kobieta sprawiała wrażenie, jakby chciała ukryć jakiś smutek przed dzieckiem. Nie uszło to jednak jego uwadze:
- Mamusiu, czy coś się stało? - spytał zaniepokojony.
- Nic, skarbie, dlaczego pytasz? - odparła zakłopotana. Nie spodziewała się, że synek może się czegoś domyślać.
- Bo wyglądasz na bardzo smutną...
­- Wszystko w porządku, kochanie, nie przejmuj się niczym. - odparła zdecydowanie, lecz Kuba wciąż dostrzegał w niej dziwny niepokój.
- Mam do ciebie prośbę - powiedziała po dłuższej chwili. - Czy mógłbyś pójść do sklepu i kupić kilka drobiazgów?
- Dobrze, mamo. – odparł, ale wciąż nie przestawał się martwić.
Wziął Azorka na smycz i udał się w kierunku sklepu. Idąc chodnikiem przy ulicy można było szybko tam dotrzeć, jednak chłopiec wolał chodzić boczną ścieżką, przez park. Tam najczęściej spotykali się ludzie, więc było to ciekawe miejsce. Chłopiec zawsze przyglądał się i przysłuchiwał różnym sytuacjom.
Zaraz przy wejściu do parku siedział brudny, wychudzony mężczyzna. Kuba widział go już wiele razy, za każdym razem w tym samym miejscu, na tej samej ławce. Czasem spał, czasem popijał jakiś alkohol. Kuba zawsze czuł lęk przed tym człowiekiem, wzbudzał on w nim niepokój, trochę strach. Jako, że był ciekawym chłopcem, tego dnia przyjrzał mu się uważniej. Mężczyzna siedział i jadł mały kąsek chleba. Kubie zrobiło się go trochę żal i, mimo lęku, postanowił podejść do niego i odezwać się.
- Przepraszam, czy mógłbym panu w czymś pomóc?
Mężczyzna popatrzył zdziwionym wzrokiem na chłopca.
- Znam cię, mały, często tu bywasz... Chyba nie powinieneś ze mną rozmawiać...
- Dlaczego nie?
- Bo widzisz, takim ludziom, jak ja, nie można zaufać. Życie nie zawsze jest takie piękne, jakie nam się wydaje...
- Nie rozumiem...
- Nikt nie rozumie. Widzisz, dzisiaj jesteś, a jutro cię może nie być...
I tu przerwał. Chłopiec nie bardzo wiedział, co ten chciał mu przekazać.
-Eeee, ja już muszę iść... Do widzenia panu.
I szybkim krokiem odszedł. Mężczyzna jeszcze krzyknął:
- Nie poddawaj się. To wszystko to tylko...
Nie dokończył, bo zakrztusił się chlebem. Kuba nie odwrócił się i pobiegł w kierunku sklepu. Chciał jak najszybciej znaleźć się z dala od tego miejsca.
Kupił wszystko, co mama wypisała mu na kartce, zapłacił i udał się w kierunku domu. Miał wątpliwości, czy iść przez park - bał się, że ten podejrzany człowiek znów będzie mówił o jakiś dziwnych rzeczach. Żałował, że w ogóle chciał z takim kimś rozmawiać. Mama na pewno byłaby temu przeciwna, pomyślał.
Poszedł główną drogą, przez chodnik. Azor, przyzwyczajony do chodzenia przez park, pociągnął swojego właściciela w tym kierunku. Kuba nie zdołał przytrzymać jego smyczy i przewrócił się.
Na szczęście nie uderzył głową o bruk, ale z nogi, na którą upadł, zaczęły płynąć krople krwi. Siatka z zakupami rozerwała się i wszystko wysypało się na chodnik. Smycz Azorka wyrwała się mu z rąk i pies pobiegł prosto przed siebie. Kuba, zrozpaczony całą sytuacją, zaczął głośno płakać.
Wtedy podszedł do niego chłopak, trochę starszy, podał mu rękę i pomógł wstać.
-Dziękuję ci bardzo! - powiedział Kuba.
-Dobra, ale następnym razem patrz pod nogi. - odpowiedział ten drugi i udał się w przeciwnym kierunku.
-Zaczekaj, porozmawiajmy chwilę! - zawołał Kuba.
-A o czym chcesz gadać? Mało masz problemów jeszcze?? – odpowiedział niesympatycznie. - Daj mi spokój!
-Chciałbym ci się odwdzięczyć. Może potrzebujesz pomocy?
-Dzięki, nie trzeba. – odparł po chwili, ale już spokojniej.
I wtedy kilka łez napłynęło mu do oczu. Jednak szybko je otarł, żeby nie zostały zauważone.
-Nie powinieneś już iść do domu?
-Właściwie to tak, ale przecież mój pies mi uciekł. Nie wiem, co mam teraz zrobić.
-Może wrócił do domu?
-Zna drogę, więc jest to możliwe. Ale nie jestem tego pewny.
-No dobra, jakby co, to pomogę ci go poszukać. Zaczekam tutaj.
Kuba pozbierał zakupy i pobiegł do domu. Zastał mamę siedzącą przy stole w kuchni. Płakała i wycierała nos chusteczką.
- O, wróciłeś już... - Nie próbowała powstrzymać łez.
Czemu wszyscy nagle są tacy smutni, pomyślał Kuba.
-Powiesz mi wreszcie, mamo , co się dzieje?! Najpierw ty, potem ten biedak i
chłopak...
-Że co?? Jaki biedak??
-Nieważne... Mamusiu, widzę, że coś niedobrego się stało.
Kobieta przetarła łzy chusteczką i powiedziała cichym, zmartwionym głosem:
-Nie powinnam o tym rozmawiać z tobą.
-Czemu nie? Mamo, ja chcę wiedzieć, powiedz mi!
Powiedziała mu o wszystkim. A chłopiec rozpłakał się, z zupełnej bezradności.

Zrozumiał, o czym mówił biedak, dowiedział się, co wywołało łzy u nieznajomego chłopaka…
Wiedział już, że nigdy nie zobaczy swojego Azorka...


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz