Samotność ucina mi skrzydła,
Kradnie zewnętrzną twarz.
Pozbawia przezornej tarczy
Do obrony przed lękiem.
Jakby miała wystarczyć
W swej istocie sprzeczna z samą sobą.
Tak spokojna
Oddala mnie od rzeczywistości.
Tak opiekuńcza,
Choć niewyczuwalna
Trzyma się mnie mocno,
Otacza nieczułym ramieniem,
Widzę je,
Choć niezauważalne.
W istocie niepożądane.
Samotność.
Jedynym lękiem?
Czy lekarstwem na chorobę życia?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz