Są dni, kiedy czuję się bardziej
połowiczna.
Oderwana część, wyszarpana niezbędność
uświadamia o bezradności
zagubiona samoświadomość.
Na moment zaledwie
przedłużony do wieczności
skłaniam się do uległości
niezauważalnej
pod osłoną silnej tarczy
odbierającej człowieczeństwo.
Pozwala zachować twarz
w niewzruszonej obojętności.
Zza niej głośno krzyczy uwięziona
woła o pomoc
w nieuleczalnej przypadłości.
Przywiązanie.
Zniewolenie w nieosiągalnym
odpływa
z każdym dniem rozstania.
Odpływa
połowiczna
niezmiennie
niezmienna.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz