poniedziałek, 20 kwietnia 2015

316. Piaskownica

Cicho pragnę,
Głośno przyznając się do porażki.
Szybko kłamię,
Byle nie bolało sumienie.
Długo płaczę,
Choćby przesadnie, byle okazać smutek.
Szepczę niewyraźnie,
Kto zna mnie, zrozumie, co do nich mówię.

Plamy przewinień rozlane na koszulce,
W miejscu serca, jak krew co wypływa z rany.
Choćbyś nie uwierzył, stracę przy tym przytomność,
Kierując myśli w niebyt - bylebyś przekonał się o prawdziwości.

W całym przewodzie, co prowadzi do centrum rozumowania,
Zdaję się odtrącać uczucia, przewrotnie działając w ich myśl.
Wciąż, jak w umyśle dziecka, odróżniać chcę czarne od białego.
Uciekasz poza schematy.

Jak w piaskownicy - zaślepiona ziarenkami piachu,
Po omacku szukam sensu, z każdej ze stron ograniczona.
Ktoś wyciąga mnie - czuję - pod stopami łąka.
Podnieś mnie jeszcze raz,
Po dotyku chcę zawsze poznawać twoją twarz.

Wciąż za wcześnie, by pojąć siebie do końca.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz