środa, 1 kwietnia 2015

307. Nocą, gdy nie widzisz

A nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Uśmiecham się.
Kto bowiem odbierze mi siłę śmiechu?
Choćby za tym kryło się zmartwienie,
Tym mocniej wyciskam z siebie radość.
To nie tarcza, ucieczka bardziej,
Najszczersza - nie myśl, że tylko się chowam.

Lecz nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Mówią, że w zmęczeniu nie mogę rozeznać się,
A wysiłek jest moim wyzwoleniem
Ze zbędnych myśli, odsyłam je w zatracenie.
Każdy dzień przynosi szybki sen.
Nastawiam go na sukces.

Czasem tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Nie odzywam się.
Możesz spytać, w zadumie i tak będę milczeć.
Chwilowa ucieczka, moment, by nacieszyć się.
Gdy tak biegnę, czasem muszę zatrzymać się,
Złapać oddech, uzupełnić kilka myśli
O nowy wątek; bez obaw,
Pamiętam wciąż, doceniam, że jesteś.

Niekiedy tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.

Gdy patrzysz, może uciec mi pojedyncza łza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz