A nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.
Uśmiecham się.
Kto bowiem odbierze mi siłę śmiechu?
Choćby za tym kryło się zmartwienie,
Tym mocniej wyciskam z siebie radość.
To nie tarcza, ucieczka bardziej,
Najszczersza - nie myśl, że tylko się chowam.
Lecz nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.
Mówią, że w zmęczeniu nie mogę rozeznać się,
A wysiłek jest moim wyzwoleniem
Ze zbędnych myśli, odsyłam je w zatracenie.
Każdy dzień przynosi szybki sen.
Nastawiam go na sukces.
Czasem tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.
Nie odzywam się.
Możesz spytać, w zadumie i tak będę milczeć.
Chwilowa ucieczka, moment, by nacieszyć się.
Gdy tak biegnę, czasem muszę zatrzymać się,
Złapać oddech, uzupełnić kilka myśli
O nowy wątek; bez obaw,
Pamiętam wciąż, doceniam, że jesteś.
Niekiedy tylko nocą, gdy nie widzisz,
Wylewam z siebie, czego nie powiem ci za dnia.
Gdy patrzysz, może uciec mi pojedyncza łza.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz