Od zeszłej wiosny coś zmieniło się,
Jakbym była już daleko, lecz wciąż na tej samej ścieżce.
Śpiewam inne słowa do identycznej melodii,
Zanuciłam ją już w dzieciństwie.
Co bezcenne, kurczowo trzyma się mojej duszy.
Choćby nad przepaścią zwisało, nie oderwie się, nie wpadnie w nicość.
Jak na zawołanie, nie muszę szukać, by odnaleźć.
Czego mi brak - wkrótce powinno nadejść.
Jak w albumie - zbiór kilku zaledwie, najcenniejszych twarzy;
Strona pusta - czeka na spóźnionych.
Podążam w przyszłość, w obawie przed zagubieniem,
Gdyby zbłądzić mieli, zwątpić, zapomnieć.
W obawie żyję.
Strach odbiera resztki pewności.
Krok w tył wydaje się być właściwy.
Zamiast choć czekać, nie ruszać się z miejsca.
Lub postąpić, bliżej pożądanego.
W obawie żyję.
Krucha, choć szybko powstaję z rozsypania.
W obawie, że nieodwracalnie
Strona pusta - odłożona na marne.
Czego mi brak - wkrótce powinno nadejść.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz