Zasypiam z otwartymi oczami.
Nie słyszę krzyku.
Obudziłam w sobie obojętność.
Mur zburzył się u mych stóp,
zaraz na wprost świat zatraci równowagę.
Nie słyszę, jak woła o pomoc.
Wychowałam obojętność.
W biegu nie zauważy nikt,
podświadomie znikną pod powierzchnią gruzu.
Dotyk uświadamia mnie o życiu,
że jeszcze nie czas,
jeszcze nie nadchodzi podsumowanie.
Jedyne, co zabiło we mnie obojętność.
Czuję ciepło - zakazuje mi zasnąć,
by nie przeoczyć najważniejszych
fragmentów świadczących o ciągłości bytu.
Zapach młodości, człowieka.
Tuż obok - słyszę każdy oddech,
jakby odliczał wartość każdej sekundy.
Ziarnka zbyt wolno przesypują się przez klepsydrę.
Nie czas, by oceniać decyzje sumienia.
Zasypiam z zamkniętymi oczami,
by lepiej wsłuchać się w krzyk.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz