Pani mówi, że jesteśmy wrzody
na pośladkach historii. Przepraszam,
wysnuła wyjątek - Krzysztof Kamil
nie mówi brzydko, ojca stracił na wojnie,
kulał jak poczta, list ocenzurowano
niedotarciem. Matka łysa, od chorobliwego
wyrywania z głowy wspomnień, zwykle milczy,
mały Krzyś rozmawiał czarno na białym, podobno
jeszcze przed poczęciem wpadł na ten pomysł. Teraz
z głową na biurku myśli, jak by tu przywrócić
pozwolenie na broń. Mama dociera do naskórka,
urodziła sobie męża, aż odrasta jej broda
sięgająca do pasa, nieokiełznana, doszło do
regularnych strzyżeń u specjalisty fryzjera, w przeciwieństwie
do kołtunów Krzysia, on nie daje sobie wyciąć
genu dominującego. Pstryka do nas piórem, aż
ocieka atramentem, mdleje, pani tłumi oklaski
cytatem z podręcznika. Nikt nie trafia do dyra,
nas nauczono - wojna minęła.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz