niedziela, 6 sierpnia 2017

Zuza (dramat); Akt III-V

Akt III

Gabinet KACZYCHODA. Wszędzie brud, smród, zgnilizna i bałagan. Na środku dywan, na którym klęczy MACIEJ, naprzeciwko biurko, przy nim siedzi KACZYCHÓD, kładzie nogi na blat, trzyma notes i długopis. Wchodzą GROUPIES.

GROUPIES
(na dwa głosy anielskie, żywo gestykulując)
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Zastaliśmy Maćka w błędzie
Stawił się u dyrektora
Naszej szkoły wieczna zmora!

A Maciek do piekła
Wędrówka nielekka…

Już, już klęczy, już się korzy
Przed obliczem diabła trwoży
Broni się orężem słowa
Walka zacznie się od nowa!

A Maciek poniekąd
Tęskni za dziewczyną…

Już, już słychać jak mu śpiewa
Osobistość prosto z nieba
Obietnicą jest nadziei
Losy Maćka wkrótce zmieni!

A Maciek… odważny?!

Odwracają się. MACIEJ wstaje z klęczek.

GROUPIES
(melorecytując)
Dyrektor mu nie straszny…
Niech Wam będzie wiadome
Każdy twardziel nosi w sobie Zuzę!

Odchodzą.

KACZYCHÓD
Pańska godność?

MACIEJ
Maciej.

KACZYCHÓD
I co dalej?

MACIEJ
Nic. Po prostu Maciej.

KACZYCHÓD
A skąd?

MACIEJ
Z Bogdańca. Wie pan, taka wioska…

KACZYCHÓD
(zapisując i akcentując sylaby)
Maciej z Bogdańca. (po zapisaniu) Powiedz mi, Macieju… Jak ci się wiedzie w domu?

MACIEJ
W domu? Co pan ma przez to na myśli?

KACZYCHÓD
No wiesz, jak żyjesz z matką, ojcem…

MACIEJ
Znośnie, choć mogłoby być lepiej.

KACZYCHÓD
Proszę, rozwiń swoją wypowiedź.

MACIEJ
Matka traktuje mnie jak małe dziecko. Ojca prawie nie ma w domu, a jak jest, to nic tylko narzeka.

KACZYCHÓD
(notując)
Tak… coś jeszcze?

MACIEJ
Młodsza siostra mnie wkurza. Ma dwa latka i kradnie moje rzeczy.

KACZYCHÓD
(zapisując, pod nosem)
Młodociana przestępczość…

MACIEJ
Że co, proszę?

KACZYCHÓD
Nic, nic, to takie tam moje, kwa, kwa… Mów dalej.

MACIEJ
Dlaczego mnie pan wezwał?  

KACZYCHÓD
Proponuję zachować więcej cierpliwości. Od kiedy jest pan uczniem naszej szkoły?

MACIEJ
Właściwie… (drapie się po głowie) Powiedziałbym, że od dzisiaj.

KACZYCHÓD
„Powiedziałbyś” czy „powiesz”?

MACIEJ
No dobrze, od dzisiaj.

KACZYCHÓD
(pisząc)
Mhm…

MACIEJ
Panie dyrektorze…

KACZYCHÓD z hukiem rzuca notes i ołówek na biurko, gwałtownie wstaje.

KACZYCHÓD
(wrzeszcząc)
Na kolana!

MACIEJ pada na kolana, wyraźnie strwożony.

KACZYCHÓD
I tak zostań! (ponownie siada) Niebywałe, panie Macieju z Bogdańca, że w ciągu zaledwie jednego dnia bycia uczniem tej szkoły złamał pan większość obowiązujących tu reguł, z podkreśleniem reguł niewybaczalnych.

MACIEJ
Nie… wybaczalnych?

KACZYCHÓD
Za które grozi najwyższa kara! (bierze notes do ręki) Od czego by tu zacząć… och, nieprzebrane buty.

Obaj spoglądają na adidasy MACIEJA.

KACZYCHÓD
To raz. Następnie: zajęcie miejsca w sali niezgodnego z przeznaczeniem…

MACIEJ
Zaraz, zaraz. Miałem usiąść w ławce tej zmarłej dziewczyny?

KACZYCHÓD
Bezczelny! (uderza pięścią w stół) Za chwilę pobijesz rekord! (notuje) A więc, po moim wyjściu obwołano cię królem…

MACIEJ
Nie prosiłem się o to…

KACZYCHÓD
Ciii! Ignorantia iuris nocet, Macieju z Bogdańca. Powinieneś wiedzieć, że obwoływanie się władcą bez zgody podmiotu nadrzędnego należy do reguł niewybaczalnych! (akcentując sylaby) Niewybaczalnych! Idźmy dalej: nieoficjalne zawarcie związku małżeńskiego z nieletnią Królewną (Bez)błędną…

MACIEJ
Nieprawda, skończyła osiemnaście lat.

KACZYCHÓD
Jeszcze słowo! To bezczeszczenie murów tej szkoły! A jeśli doszło do skonsumowania…

MACIEJ
Broń boże, nie!

KACZYCHÓD
O tym zadecyduję później. Dalej: stanowienie praw bez posiadania niezbędnych do tego uprawnień. Przemoc słowna. Nepotyzm. Lobbing. Próba podporządkowania sobie pracownika szkoły. Pogwałcenie zasad demokracji. Zdemolowanie sali lekcyjnej.

MACIEJ
Kiedy to wszystko…

KACZYCHÓD
Jeszcze nie skończyłem. Nieposzanowanie osoby zmarłej. Stosowanie przymusu…

MACIEJ
(do siebie)
Boże, zabierz mnie stąd!

KACZYCHÓD nieprzerwanie wymienia kolejne przewinienia.

GŁOS
Nie ma tu Boga. Nie dla takich jak ty Bóg.

MACIEJ
Wróciłaś!

GŁOS
Weź się w garść.

MACIEJ
Kim jesteś?

GŁOS
Kimś, kto nie żyje przez ciebie. Kimś, kto przetrwał dzięki tobie. Jestem tą, której powinieneś teraz słuchać.

MACIEJ
A więc?

GŁOS
Zuza!

MACIEJ
Zuza?

GŁOS
Znasz mnie lepiej, niż ci się wydaje. Teraz się skup, to ważne.

MACIEJ
Co mam robić?

GŁOS
Poddaj się osądowi.

MACIEJ
Tylko tyle masz mi do powiedzenia? Hej, Zuza!

KACZYCHÓD

…i, nareszcie, występek, na którego samą myśl mam dreszcze. Hej, słuchasz mnie, kaczy świrze?!

MACIEJ się otrząsa, patrzy na dyrektora.

KACZYCHÓD
Jak wszystko inne byłbym w stanie ci wybaczyć, tak dziecka nie wybaczyłbym nikomu.

MACIEJ
To jakaś totalna pomyłka! Nie mam z tą sprawą nic wspólnego!

KACZYCHÓD
O tym zadecyduje szkolny sąd. Chodźmy, wszyscy już czekają.

MACIEJ
Ale…

GŁOS
Sąd!

KACZYCHÓD ciągnie MACIEJA za ramię, wychodzą z gabinetu.

GŁOS ZUZY
(śpiewa)
Dobiega kres
Maciej za burtą
Zamyka się
Rozdział „walka”!


Koniec aktu trzeciego.



Akt IV

Sala lekcyjna, w mroku. Wchodzą GROUPIES.

GROUPIES
(na dwa głosy anielskie, żywo gestykulując)
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Oddajemy cześć legendzie
Pod osądem dzisiaj stanie
Chłopak za złe sprawowanie!

A Maciek popychany
Za ręce związany…

Już, już stoi, już się boi
Choć odważne miny stroi
Przed obliczem jego sędzia
Kaczka bawi się w łabędzia!

A Maciek niewzruszony
Wkrótce osądzony…

Już, już wyrok pragną wydać
Nie próbują złości skrywać
Wrogów Maciej ma bez liku
Nie uniknie uczniów krzyku!

A Maciek… zapłakał?!

Odwracają się.

GROUPIES
(melorecytując)
Strach go w końcu obleciał…
Niech Wam będzie wiadome
Każdy twardziel nosi w sobie Zuzę!

Rozbiegają się, sala się rozjaśnia. Uczniowie sprzątają – ustawiają ławki na miejsce, czyszczą tablicę, zbierają śmieci z podłogi, zamiatają.

PAWEŁ
Co tu się dzieje, u diabła?!

ROBERT
Rewolucja! Prawdziwa rewolucja!

PAWEŁ chwyta się za głowę, rozgląda po sali.

PAWEŁ
Zenon, co tu się dzieje?

ZENON
Była egzekucja, nie słyszałeś? Wyszli na korytarz i dokonali egzekucji.

PAWEŁ
Nerdy? Kogo zatłukli?

ZENON
Krzysztofa.

PAWEŁ
Nie może być!

ZENON
W ten sposób na dobre obalili starą władzę.

PAWEŁ
A Niko? Wciąż siedzi w oślej ławce?

ZENON
A jakże, teraz wszystkim zarządza Edd!

PAWEŁ
Zenon, a co z nami? Co z Iskariotą?

ZENON
Zdradził nas. Dołączył do Nerdów.

PAWEŁ
Szlag by go trafił! Co my teraz zrobimy?

ZENON
Wszystko zależy od sądu.

PAWEŁ
Jakiego sądu?

ZENON
Złapali Macieja. Stawi się sam Kaczychód.

PAWEŁ
To dlatego sprzątają.

Wpatrują się w tablicę, na której widnieją napisy: honor, prawda, poświęcenie, czystość, wiara, empatia, bezinteresowność.

PAWEŁ
Ideały przeszłości?!

ZENON
To ich nowa dewiza.

PAWEŁ
To teraz znów trzeba będzie walczyć i umierać za ojczyznę?

Na środku tablicy jeden z uczniów pisze wielkimi literami „MAŁY CZŁOWIEK”.

PAWEŁ
Zabawmy się.

Bierze kredę, pod spodem zapisuje „LITTLE MAN”.

ROBERT
Ty barbarzyńco!

Próbuje zamazać dłonią napis, bezskutecznie. PAWEŁ chichocze.

ZENON
Nadchodzi.

Do sali wpada kaczym chodem KACZYCHÓD, za nim podąża MACIEJ, ma związane ręce. Dyrektor zatrzymuje się na środku, poprawia marynarkę.

KACZYCHÓD
(wskazując MACIEJA)
Oto człowiek!

UCZNIOWIE
Mały człowiek! Mały człowiek!

PAWEŁ i ZENON
Little man! Little man!

KACZYCHÓD
Proszę o spokój!

Do sali wchodzi WOŹNY, ubrany w długi, znoszony płaszcz, siada w kącie sali, nie zwraca uwagi. Wszyscy zajmują swoje miejsca, MACIEJ stoi na środku, KACZYCHÓD za biurkiem.

KACZYCHÓD
Zebraliśmy się tutaj w celu osądzenia nikczemnych czynów obecnego tu Macieja z Bogdańca. Winy zostały już przedstawione oskarżonemu, dlatego przejdźmy natychmiast do wypowiedzi świadków. Niech powstanie Królewna (Bez)błędna.

KRÓLEWNA wstaje, wyraźnie przestraszona, przełyka głośno ślinę.

PAWEŁ
To nepotyzm! Królewna jest jego córką!

KRÓLEWNA
Nie jestem jego córką.

Uczniowie wzdychają.

PAWEŁ
Jak to, nie jesteś?

KRÓLEWNA
Mój tato jest strażakiem, pała do mamy płomiennym uczuciem.

KACZYCHÓD
Spokój! Nie to jest przedmiotem naszej rozprawy!

PAWEŁ
Ależ to pozbawia ją wszelkich praw do władania! To ona powinna być poddana osądowi! Jest Błędną Królewną!

UCZNIOWIE
Błędna Królewna! Błędna Królewna!

KRÓLEWNA wybucha głośnym płaczem.

KACZYCHÓD
(stukając młotkiem o biurko)
Proszę o spokój! Słuchamy cię, Królewno.

KRÓLEWNA ponownie wybucha płaczem.

KACZYCHÓD
Na litość boską! (stuka młotkiem) Kolejny świadek, Nikodem.

NIKO
Wysoki sądzie, odmawiam składania zeznań.

KACZYCHÓD
A dlaczegóż to?

NIKO
Nie mogę ich złożyć, ponieważ siedzę w oślej ławce.

KACZYCHÓD
Nonsens! (po namyśle) W porządku, prawo to prawo. Następny jest Krzysztof.

EDD
Nie ma Krzysztofa.

KACZYCHÓD
A gdzie jest?

EDD
W toalecie.

PAWEŁ
Dokonaliście na nim egzekucji!

Uczniowie wzdychają.

EDD
Kłamca!

KACZYCHÓD
Nie to jest przedmiotem sporu! (stuka młotkiem) Została więc ostatnia osoba. Klaudynko, pozwolisz?

KLAUDYNKA wstaje, poprawia ubranie, odchrząkuje.

KLAUDYNKA
Dziękuję, wysoki sądzie.

KACZYCHÓD
Jaki zarzut stawiasz oskarżonemu?

KLAUDYNKA
Urodziłam jego dziecko. A on pozostawił mnie i malca samych sobie!

MACIEJ
Tyle razy ci mówiłem, że to nie moje dziecko!

KLAUDYNKA
Potrzebowałam cię! Twojej miłości i wsparcia! A ty porzuciłeś mnie dla tej smarkatej Królewny!

KACZYCHÓD
Proszę się nie unosić!

MACIEJ
Nie chciałem tego, uwierz. Ja… ja przygarnę twoje dziecko!

Uczniowie wzdychają.

KLAUDYNKA
Przygarniesz?

MACIEJ
A tak, przygarnę. Uchowam jak swoje!

KLAUDYNKA
(wzruszona)
Ty… Matthias, naprawdę?

MACIEJ
Popełniłem błąd, ale zamierzam to naprawić. Tylko powiedz mi szczerze, kto jest ojcem tego dziecka?

KLAUDYNKA
Och, był tu taki…

Uczniowie wzdychają.

KLAUDYNKA
Wszedł przez okno…

Uczniowie wzdychają.

KLAUDYNKA
A potem bęc!

Uczniowie wzdychają.

MACIEJ
Wysoki sądzie, ta dziewczyna właśnie potwierdziła moją niewinność!

KACZYCHÓD
Nonsens! (stuka młotkiem) To tylko jedno z wielu twoich przewinień! Za pozostałe należy się wyrok!

UCZNIOWIE
Wyrok! Wyrok!

PAWEŁ
Wysoki sądzie, a egzekucja? Dokonano zbrodni na uczniu!

UCZNIOWIE
Zbrodnia! Zbrodnia!

KACZYCHÓD
Kto winien jest tego czynu?

PAWEŁ
(wskazując palcem)
Edd i jego szajka Nerdów. Niech sprawiedliwości stanie się zadość!

UCZNIOWIE
Sprawiedliwość! Sprawiedliwość!

KACZYCHÓD
Niech winny stanie obok winnego.

Uczniowie popychają EDDA na środek, ten zdruzgotany.

KACZYCHÓD
Prawo pozwala mi ukarać jednego ucznia w ciągu godziny lekcyjnej. Drogą demokracji wyłonimy więc ukaranego i uwolnionego.

UCZNIOWIE
Rządy ludu! Rządy ludu!

KACZYCHÓD
Pytam więc wszystkich - kto chce uwolnić Macieja?

Zgłasza się część uczniów, w tym PAWEŁ, ZENON, KLAUDYNKA, DUNKEY SHOT i NIKO, MACIEJ patrzy na ostatniego ze zdumieniem.

PAWEŁ
Królewno, zgłoś się.

KRÓLEWNA ociera łzy, w końcu podnosi rękę.

KACZYCHÓD
Kto zaś chce uwolnić Edda?

Zgłasza się pozostała część uczniów.

KACZYCHÓD
Kto się powstrzymał od głosu? Kwa, kwa, przyznać się, przyznać!

ROBERT
To on, to on! Iskariota się wstrzymał!

KACZYCHÓD
Zdecyduj, chłopcze!

Wszyscy wpatrują się w ISKARIOTĘ, ten zdruzgotany podnosi rękę, uczniowie klaszczą.

KACZYCHÓD
No to mamy wynik! (stuka młotkiem) Przewagą jednego głosu zwycięża Edd, naczelny Nerd!

UCZNIOWIE
Naczelny Edd! Naczelny Edd!

LUCYN
Hola, hola, nie tak prędko!

Wszyscy zwracają się w stronę drzwi, przez które wchodzi LUCYN, u jego boku kot.

LUCYN
Chciałbym oddać głos.

KRÓLEWNA
(przerażona)
Łeee!

LUCYN
Pamiętasz mnie jeszcze, Kaczychodzie?

KACZYCHÓD blednie, rozdziawia gębę.

KACZYCHÓD
Ja… ty… kwa, kwa?

MACIEJ
Panie Lucynie!

LUCYN
Oddaję swój głos na Macieja!

Wszyscy zamierają w bezruchu.

EDD
Idź precz stąd, obwiesiu!

LUCYN
Zamilcz, jestem twoim dyrektorem! Prawowitym dyrektorem!

Uczniowie wzdychają.

LUCYN
Szanowni państwo, macie przed sobą szubrawca i samozwańca. To przez niego tkwimy w nieskończoność w tej szkole!

ZENON
Panie dyrektorze, jest po równo!

LUCYN
Słucham?

ZENON
Po równo! Głosy się wyrównały!

KACZYCHÓD stuka młotkiem, zwraca na siebie uwagę wszystkich.

KACZYCHÓD
Dość tego! Nie będę tego dłużej tolerować!

LUCYN
Kaczy samozwaniec! To on jest prawdziwym winowajcą!

UCZNIOWIE
Winowajca! Winowajca!

KACZYCHÓD
Spokój! (stuka młotkiem, wstaje od biurka) Zapominasz się, Lucynie. Zapominasz, przed kim stoisz! Co ty jeden możesz wobec mnie i moich uczniów?! (do MACIEJA) Co ty jeden możesz wobec tylu klas, które były tu przed tobą?! (wskazuje ręką na tablicę) Oto czym jesteś! Mały człowiek!

WOŹNY
Little człowiek.

KACZYCHÓD
(wściekły)
Że co?!

Wszyscy wpatrują się w WOŹNEGO, ten wstaje, zmazuje napis „MAŁY CZŁOWIEK” i wyraz „MAN”, na jego miejsce zapisuje „CZŁOWIEK”.

KACZYCHÓD
Co to ma znaczyć?

WOŹNY
Niektórzy pozostają mali. Kacza legenda kurczy się do najmniejszych rozmiarów.

KACZYCHÓD
Panie Woźny, ostrzegam pana!

WOŹNY
Gdzie on jest? Gdzie jest nasz Little człowiek?

Wszyscy patrzą po sobie zdumieni.

WOŹNY
Byliście tak zajęci sądzeniem się nawzajem, że zapomnieliście o najważniejszym. Klaudynko, gdzie jest twoje dziecko?

KLAUDYNKA
(wstrząśnięta)
Moje dziecko!

WOŹNY
Gdzie ono jest?

KLAUDYNKA
Przepadło!

WOŹNY
Jak nadzieja na szkolny dzwonek.

Uczniowie wzdychają.

MACIEJ
A więc chodziło o dziecko! Dziecko jest kluczem!

WOŹNY
Otwierającym każde drzwi, nawet te wyjściowe.

GŁOS
Miałeś, Maćko, złote dziecko…

MACIEJ
Zuza?

GŁOS
Na skórze ślad wiecznego sznura…

MACIEJ
Zuza, co mam robić?

KACZYCHÓD
Szukać dziecka! Nagroda i wieczna chwała dla tego, kto odnajdzie!

Szum i gwar, uczniowie w ferworze zaczynają szukać, tylko NIKO siedzi niewzruszony. LUCYN rozwiązuje MACIEJOWI ręce.

LUCYN
(do MACIEJA)
On wie.

MACIEJ
Kto?

LUCYN
Woźny. Wie, gdzie jest Little człowiek.

MACIEJ
To dlaczego go nie odnajdzie?

LUCYN
Nie taka jego rola.

LUCYN dołącza się do szukających, MACIEJ rozgląda się nerwowo, podbiega do NIKA.

MACIEJ
Dlaczego nie szukasz?

NIKO
A po co? Dla osiołka to bez różnicy.

MACIEJ
Przestaniesz być osiołkiem, obiecuję. Jak tylko ten koszmar się skończy, obiecuję!

Chłopcy spoglądają sobie w oczy, podają sobie ręce.

NIKO
Trzymam cię za słowo.

DUNKEY SHOT
Znalazłem! Znalazłem dzidziusia!

Naraz nastaje cisza, wszyscy zamierają w bezruchu, wpatrzeni w DUNKEY SHOTA. Ten trzyma na rękach niemowlę.

KACZYCHÓD
Brawo, Osiołku, zasłużyłeś na najwyższe wyróżnienie! A teraz proszę, oddaj mi dziecko.

DUNKEY SHOT
Nie!

Uczniowie wzdychają.

KACZYCHÓD
Co takiego?

DUNKEY SHOT
Nie! Nie oddam! Od teraz należy do mnie!

KACZYCHÓD
Uważaj co mówisz, Osiołku!

DUNKEY SHOT podchodzi do KRÓLEWNY, klęka przed nią.

DUNKEY SHOT
O pani mego serca, zechcesz przyjąć ode mnie tę laurkę jako dowód mej miłości do ciebie?

KRÓLEWNA
(płacząc ze wzruszenia)
Och!

PAWEŁ
Laurkę? To dziewczynka?

KRÓLEWNA bierze na ręce dziecko, kołysze go, DUNKEY SHOT obejmuje dziewczynę.

KACZYCHÓD
Dość tego! Proszę natychmiast oddać dziecko!

DUNKEY SHOT i KRÓLEWNA
Nie!

ROBERT
Dziecko nie może się zmarnować! Należy przypisać mu rolę!

UCZNIOWIE
Little człowiek! Little człowiek!

PAWEŁ
Kim więc ma zostać?

ROBERT
Proponuję zakopać go pod ziemią i podlewać. W ten sposób uzyskamy wiele dzieciaków.

ISKARIOTA
Albo sprzedajmy je za krocie!

PAWEŁ
Jestem gotów przyjąć go do Rewelacyjnych.

EDD
Rewelacyjni już dawno nie istnieją! Niech dołączy do Nerdów!

KLAUDYNKA
To ja jestem jego matką! Dziecko należy oddać matce!

LUCYN
Niech lepiej zostanie nowym dyrektorem!

MACIEJ
A ty, Zuza? Co zrobiłabyś z dzieckiem?

GŁOS
Niech uwolni Psora.

MACIEJ
Że co?

KACZYCHÓD
Dosyć tego! Oddawać dziecko!

MACIEJ
Nie!

KACZYCHÓD spogląda groźnie na chłopaka.

MACIEJ
Osiołku, to klucz! Uwolnij Psora!

DUNKEY SHOT
Że co?

KACZYCHÓD próbuje schwytać MACIEJA, ten się wyrywa.

MACIEJ
Osiołku!

DUNKEY SHOT
(płaczliwie)
Gdzie jest pan Psor?!

MACIEJ
Osiołku!

Szarpie się z KACZYCHODEM, uczniowie tworzą gwar, DUNKEY SHOT biega nerwowo z dzieckiem w rękach. W tym czasie WOŹNY zrzuca płaszcz, ubrany na czarno w marynarkę, koszulę, eleganckie spodnie i buty, poprawia mankiety. Wychodzi na środek, GROUPIE podaje mu skrzypce, on dziękuje jej ukłonem. Zaczyna grać, naraz wszyscy cichną i zamierają w bezruchu. Zza sceny wychodzi ZUZA – ubrana jak Groupies, tyle że w barwach biało-fioletowych, wykonuje ruchy taneczne w rytm melodii. Podchodzi do MACIEJA, bierze go za ręce, prowadzi na środek, tańczy wokół niego. Po chwili tanecznym krokiem wyprowadza go za scenę, WOŹNY wciąż gra.

PAWEŁ
Oto mistrz! Poeta dźwięku!

WOŹNY chodzi po scenie, reszta pozostaje w bezruchu. Po chwili na środek wychodzą GROUPIES, scena za nimi przyciemniona. WOŹNY kończy grać, oddaje jednej z dziewcząt skrzypce. Staje tyłem do publiczności, wyciąga batutę, dyryguje.

GROUPIES
Dobiega kres
Maciej za burtą
Zamyka się
Rozdział „osąd”!

Milkną, po czym śpiewają.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Wnet rozpocznie się przyjęcie
Do wspólnoty naszej grona
Jej nowego hegemona…

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Wkrótce wszystko dobrze będzie
Gdy już kochankowie strachu
Złoty skarb do snu utulą…

W skrzypka łzie tonie ostatni zegar
Kocha go na skraju upodlenia
Godzina wystarczy, by wywołał burzę
Każdy twardy, kto nosi w sobie Zuzę.

Podczas pieśni na scenę wychodzi ZUZA z jednej i MACIEJ z drugiej strony. Stają naprzeciw siebie, wyciągają ręce, ich dłonie się stykają. Tanecznym krokiem zamieniają się miejscami, zatrzymują się, po czym MACIEJ macha ZUZIE i schodzi na widownię, dziewczyna odprowadza go wzrokiem, odchodzi za scenę tam, skąd wcześniej przyszedł chłopak.


Koniec aktu czwartego.



Akt V

Sala lekcyjna. Uczniowie siedzą w ławkach, rozmawiają żywo. W swojej ławce siedzi ZUZA, ubrana jak GROUPIES w strój biało-fioletowy, z nikim nie rozmawia, wpatruje się w pustą ławkę MACIEJA. Drzwi do sali otwiera WOŹNY, niesie gruby stos papierów. Potyka się o próg, upada, rozsypując papiery. Uczniowie wybuchają śmiechem, ZUZA wyskakuje zza ławki.

ZUZA
Nic panu nie jest?!

Pomaga mu wstać, razem zbierają papiery. ZUZA natrafia na zapisy nutowe.

ZUZA
Te nuty należą do pana?

WOŹNY wyrywa je z ręki dziewczyny, ignoruje pytanie.

WOŹNY
(po chwili, szeptem)
Przygotuj się, Zuzo. To ostatni akord.

ZUZA
Ostatni akord?

WOŹNY kładzie papiery na biurku, bierze ze sobą kilka z nich, pospiesznie wychodzi. ZUZA odprowadza go wzrokiem, wraca do swojej ławki, w której siedzi teraz PAWEŁ.

ZUZA
Co tu robisz?

PAWEŁ
Czekam na ciebie.

ZUZA
Powiem Psorowi!

PAWEŁ wstaje, chwyta ją za ręce.

PAWEŁ
Nie bój się.

ZUZA
Nie będę z tobą rozmawiać.

PAWEŁ
Jestem Paweł. Paweł Marnotrawny.

ZUZA
Wiem, kim jesteś. Ale dlaczego „Marnotrawny”?

PAWEŁ
Byłem umarły, a znów ożyłem. Zaginąłem, a odnalazłem się.   

ZUZA
Jesteś przyjacielem Zenona?

PAWEŁ
Owszem, jestem. Tworzymy szajkę Marnotrawnych. Chcesz do nas dołączyć?

ZUZA przytakuje, odwzajemnia uśmiech PAWŁA. W tym momencie do klasy wchodzi PSOR, uczniowie wstają.

PSOR
Dzień dobry, dzieci.

UCZNIOWIE
(akcentując sylaby)
Dzień dobry!

PSOR
Usiądźcie, proszę. (uczniowie siadają) Przepraszam za to małe opóźnienie, ale jakiś kaczy świr zatrzasnął mnie w piwnicy! Och, gdyby nie Woźny, zostałbym tam na zawsze!

Uczniowie chichoczą pod nosem.

PSOR
A więc, na dzisiejszych zajęciach zajmiemy się… Co u diabła?!

Słychać dziecięcy płacz, wszyscy rozglądają się wokół siebie.

DUNKEY SHOT
To chyba pod biurkiem, panie Psorze!

PSOR zagląda pod biurko, odskakuje przerażony.

PSOR
Na miłość boską! Toż to dziecko!

Uczniowie wzdychają.

PAWEŁ
Niech go Psor wyjmie, bo się udusi!

PSOR przygląda się dziecku z bezpiecznej odległości. Po chwili ZUZA wyskakuje zza ławki, wyjmuje dziecko spod biurka, ku zaskoczeniu wszystkich.

PSOR
Ktoś ty?

ZUZA
Zuza!

EDD
To pewnie jej dziecko! Dziecko z nieprawego łoża!

UCZNIOWIE
Nieprawego! Nieprawego!

PSOR
Czy to prawda?

ZUZA
Ja… nie do końca. To dziecko należy do Maćka, Maćka z Bogdańca.

Uczniowie wzdychają.

PSOR
A kimże jest ten Maciek?

ROBERT
Ja jestem Maciek!

Wstaje, wszyscy spoglądają na niego.

PSOR
Ty?

ROBERT
A tak, ja! Znany jako najbardziej prawy i sprawiedliwy król tej klasy!

ZUZA
On kłamie! Maciej jest dobry i uczciwy, nie tak nikczemny, parszywy, dwulicowy…

PSOR
Dziewczyno, uspokój się.

ZUZA
…fałszywy, szubrawy…

PSOR
Dość! Nie wiem, o co tu chodzi, ale błagam cię, natychmiast zabierz stąd tego dzieciaka!

UCZNIOWIE
Zabierz stąd! Zabierz stąd! Zabierz stąd!

GŁOS
Nie tak łatwo zjednać sobie tłum, co?

ZUZA
Maciej?

GŁOS
Tak bardzo chciałaś kierować moim życiem… a więc proszę bardzo, zobacz, jakie to trudne. Byłem zauważalny, lubiany, radziłem sobie, choć nie byłem do końca sobą. Teraz nadeszła twoja kolej.

ZUZA
Nie dam im rady.

MACIEJ
Zakończ to. Zakończ ostatni akord.

ZUZA
(do uczniów)
Ma na imię Maciek!

Nastaje cisza.

PSOR
Słucham?!

ZUZA
Tak go nazwałam.

PSOR
A więc jest twój?

ZUZA
Mój, pana Psora, nas wszystkich. To nasze wspólne, klasowe dziecko. Ma (Bez)błędne pochodzenie (spogląda na KRÓLEWNĘ). Jest rewelacyjne w każdym calu (spogląda na PAWŁA). Ma mózg Nerda (spogląda na EDDA), co nie znaczy, że nie popełnia błędów (spogląda na NIKA). W przyjaźni i miłości oddane jak nikt inny (spogląda na DUNKEY SHOTA), a przy tym będące wzorem cnoty i skromności (spogląda na ZENONA). Niech żyje Little człowiek!

Wznosi dziecko.

UCZNIOWIE
Niech żyje! Niech żyje!

Uczniowie podnoszą dziecko, chodzą po sali, wiwatują. ZUZA przygląda się temu, smutna.

ZUZA
Czy to był ostatni akord?

Rozlega się dzwonek na przerwę, uczniowie wydają okrzyk radości, klaszczą.

KRÓLEWNA
Przerwa! Nareszcie przerwa!

Uczniowie z wrzaskiem wybiegają z sali, w środku zostaje tylko ZUZA. Siada w swojej ławce, zatroskana. Wychodzą GROUPIES.

GROUPIES
Dobiega kres
Maciej za burtą
Zamyka się
Ostatni akord!

Milkną, po czym śpiewają.

Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Zakończyliśmy przyjęcie
Ciemno wszędzie, głucho wszędzie
Wkrótce wszystko dobrze będzie…

Wokalizują, na scenę wchodzi elegancko ubrany WOŹNY, gra na skrzypcach. Jedna z dziewcząt podchodzi do ZUZY, bierze ją za rękę, prowadzi na środek. Na scenę wchodzi MACIEJ, staje naprzeciwko ZUZY, wyciągają ręce, ich dłonie się stykają. Zaraz po tym MACIEJ odchodzi, ZUZA nie opuszcza ręki.

W skrzypka łzie tonie ostatni zegar
Kocha go na skraju upodlenia
Godzina wystarczy, by wywołał burzę
Każdy twardy, kto nosi w sobie Zuzę…

GROUPIES ciasno otaczają ZUZĘ, kładą ręce na jej ramionach, patrzą na publiczność. WOŹNY gra, kurtyna opada.

Koniec.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz