kocham gdy wyczuwasz głaszczesz mnie po
głosie poznaję że dzień należał do tamtych
stalowych nerwów choć łamliwe kości
i potomny pod sercem to defekt za którym tęskni
twój implant wspomnień pragnie krwi z obdartych kolan
modlących się do lepszego bo zstąpił by cię dotknąć
zjeść przy twoim stole przepocić koszulę
a mimo to znaczę więcej gdy całujesz mój przydział powietrza
szukasz serca zmyślonego na potrzeby
społeczności odosobnionych jednostek
ich pustynia nie kończy się
na pytaniu o dystans fizyczny
raczej wzmaga wraz z kolejnym ziarnkiem w oku
i niewidzialnym podmuchem o niebo czulszym w objęciach
jeśli nie chcesz lub nie chcesz przejdę na stałe w tryb uśpienia
Strony
- Strona główna
- O mnie
- „Biały i Czarna”
- LubimyCzytać
- Nowa Fantastyka
- Kreatywni
- Penana
- ResearchGate
- Magazyn „Biały Kruk” (numer specjalny)
- Ekstrakty. Tom drugi (Fantazmaty)
- Obcość (Zapomniane sny)
- Magazyn „Biały Kruk” (redakcja i korekta)
- Beza wśród korzennych ciastek
- Połów. Poetyckie debiuty 2019
- Sztuka jest kobietą
- Suplement (2017–2021)
niedziela, 26 listopada 2017
sobota, 25 listopada 2017
868. Kamień, papier, etiuda nożyc
śledź uważnie jak zmienia się mimika
jego lewej ręki już w przedbiegach twardej
ostrej lub łatwopalnej - znasz tę
zabawę 3 plus jeszcze sprzed wieku dojrzałego
sprzed czarnych marszów białogłów dekada
spycha cię na background piaskowych dworów
kocich toalet zapach gryzie strupy na łokciach
barytonem żywi się echo zna twoje pierwsze
spacery pod spódniczkę zna schowane pod palcami
ślady genów kreślone podatnością na uszkodzenia
jego lewej ręki już w przedbiegach twardej
ostrej lub łatwopalnej - znasz tę
zabawę 3 plus jeszcze sprzed wieku dojrzałego
sprzed czarnych marszów białogłów dekada
spycha cię na background piaskowych dworów
kocich toalet zapach gryzie strupy na łokciach
barytonem żywi się echo zna twoje pierwsze
spacery pod spódniczkę zna schowane pod palcami
ślady genów kreślone podatnością na uszkodzenia
niedziela, 19 listopada 2017
867. Ubi sunt
Moich pięć palców zakorzenionych jest
w wyjałowionej czerni. Świeci tylko
przy okrzykach, samogłoskach,
badaniach żołądka, chyba mylę
paruzję z dydaktyką, zgodnie z którą
czarne jest w modzie, a białe nie farbuje
na czysto. Dało się zaznaczyć
przy pierwszej komunii - spływało po rękach
splecionych ciasno, nie za równo,
byle nie do modlitwy, a raczej na przekór
równaniom kwadratowym ujęciom
wszystkich tych, których jak miało kiedyś nie być,
tak złośliwie nie są, odbijając się zaledwie
od pierwszego producenta luster.
w wyjałowionej czerni. Świeci tylko
przy okrzykach, samogłoskach,
badaniach żołądka, chyba mylę
paruzję z dydaktyką, zgodnie z którą
czarne jest w modzie, a białe nie farbuje
na czysto. Dało się zaznaczyć
przy pierwszej komunii - spływało po rękach
splecionych ciasno, nie za równo,
byle nie do modlitwy, a raczej na przekór
równaniom kwadratowym ujęciom
wszystkich tych, których jak miało kiedyś nie być,
tak złośliwie nie są, odbijając się zaledwie
od pierwszego producenta luster.
środa, 15 listopada 2017
866. Mat' Syraja Zemlja
gdy nam Mokosz wyrwano z korzeniami
za pannę z Nazaretu płakały na polach malowanych
babki matek córki uczyły pierwszych inicjacji
oswajania z gołym niebem wstydliwym za obłokiem
od rabunku drzewa poznania rośnie nas
starczy na zimę stulecia gąb do wykarmienia
do złożenia ptaków ognistych na wilgotnej ziemi
za pannę z Nazaretu płakały na polach malowanych
babki matek córki uczyły pierwszych inicjacji
oswajania z gołym niebem wstydliwym za obłokiem
od rabunku drzewa poznania rośnie nas
starczy na zimę stulecia gąb do wykarmienia
do złożenia ptaków ognistych na wilgotnej ziemi
wtorek, 14 listopada 2017
865. Windą do nieba
pan dobry Wszechojciec podobny jest do zamachu
w Stanach Zjednoczonych Europy - gdzie nasiona moje
niósł wiatr godzin siedem kiełkowały w piachu
błogosławiąc słoną polewkę miejsce zagrzał sobie
protoplasta Kołodziej bez grosza przy duszy
bez duszy przy groszu za trzy odpusty kolejka ruszyła
o trzy kroki wstecz nie uwzględniając ubogiej
uwzględniając ciche i smutne kwiaty pustyni
zbyt głośne w kolorze
w Stanach Zjednoczonych Europy - gdzie nasiona moje
niósł wiatr godzin siedem kiełkowały w piachu
błogosławiąc słoną polewkę miejsce zagrzał sobie
protoplasta Kołodziej bez grosza przy duszy
bez duszy przy groszu za trzy odpusty kolejka ruszyła
o trzy kroki wstecz nie uwzględniając ubogiej
uwzględniając ciche i smutne kwiaty pustyni
zbyt głośne w kolorze
czwartek, 9 listopada 2017
864. Nie sługa
żeby mnie było tyle co przemija
w groźbie samospalenia pewnej chłodnej nocy
gdy okruchem wypełniam przerwy między żebrami
kradnąc oddech obiektom westchnień
kolegi kardiologa niech szukam życia od środka
niech marzną opuszki na skórze lewej piersi
oderwane od źródła choć pewne że jest
dobija się do niewłaściwej strony wszechrzeczy
w groźbie samospalenia pewnej chłodnej nocy
gdy okruchem wypełniam przerwy między żebrami
kradnąc oddech obiektom westchnień
kolegi kardiologa niech szukam życia od środka
niech marzną opuszki na skórze lewej piersi
oderwane od źródła choć pewne że jest
dobija się do niewłaściwej strony wszechrzeczy
niedziela, 5 listopada 2017
863. Konno przez łono Abrahama
przez sen galopują mi różnej maści
farbowani goście, bujne ich ogony mają dar
przeganiania wymuszonych kołtunów
na wypłukanej głowie zadeptane wieńce
kwietnie już nie koronują leśnej dyrygentki
o łamliwych paliczkach gałązkach bez tkanki
szorstkich latem zimą czuły tylko mech
na policzku uczłowiecza krzew winny
grzybów w Hiroszimie w smaku wata jak chmura
z komina biała tylko przy habemus papam
z ogniska wzywa Wielki Mały Wóz
strącony ze sklepienia Helios zapowiedział mi noc
na więcej niż jedno kopyto
farbowani goście, bujne ich ogony mają dar
przeganiania wymuszonych kołtunów
na wypłukanej głowie zadeptane wieńce
kwietnie już nie koronują leśnej dyrygentki
o łamliwych paliczkach gałązkach bez tkanki
szorstkich latem zimą czuły tylko mech
na policzku uczłowiecza krzew winny
grzybów w Hiroszimie w smaku wata jak chmura
z komina biała tylko przy habemus papam
z ogniska wzywa Wielki Mały Wóz
strącony ze sklepienia Helios zapowiedział mi noc
na więcej niż jedno kopyto
piątek, 3 listopada 2017
862. Not our cup of tea
gdy wyznałaś więzionego w brzuchu motyla
wiedziałaś że to jedyne co mogę powołać do istnienia
za przyzwoleniem ręki nieboskiej każącej
miłować półgębkiem bez fizycznej wymiany spostrzeżeń
na widok publiczny wywlec zadrapania na udzie
trudniej ze szkodą dla ludzkich gąsienic przepoczwarzonych
pewnej jesiennej zawieruchy gdy nam jeszcze nie było wolno
tylko gdzieś po ciemku pokątnie
w pozwijanej pościeli więzić reprodukcję
nie nasz kubek ostudzonej herbaty
nie nasze pole do popisu przypadkiem
czy nawet chęcią nie dasz ciała
bez owada nie zawierzysz żadnemu z moich przedsionków sercowych
wiedziałaś że to jedyne co mogę powołać do istnienia
za przyzwoleniem ręki nieboskiej każącej
miłować półgębkiem bez fizycznej wymiany spostrzeżeń
na widok publiczny wywlec zadrapania na udzie
trudniej ze szkodą dla ludzkich gąsienic przepoczwarzonych
pewnej jesiennej zawieruchy gdy nam jeszcze nie było wolno
tylko gdzieś po ciemku pokątnie
w pozwijanej pościeli więzić reprodukcję
nie nasz kubek ostudzonej herbaty
nie nasze pole do popisu przypadkiem
czy nawet chęcią nie dasz ciała
bez owada nie zawierzysz żadnemu z moich przedsionków sercowych
Subskrybuj:
Posty (Atom)